„Olimpiada seksu, alkoholu, narkotyków 30-latki zakończona morderstwem w Warszawie” – tak określił debiut literacki Patrycji Pustkowiak krytyk literacki „Gazety Wyborczej”, Juliusz Kurkiewicz podczas festiwalu Literacki Sopot. Nocne zwierzęta to zapis trzech dni z życia i staczania się na dno Tamary Mortus.
Za Nocne zwierzęta Pustkowiak została nominowana do Nagrody Literackiej NIKE oraz Nagrody Literackiej GDYNIA. Z utalentowaną debiutantką rozmawiała Dominika Stańkowska.
Podczas spotkania powiedziała pani, że nie identyfikuje się z bohaterką swojej książki. Czy lubi ją pani?
Bardzo lubię Tamarę, szczególnie jej specyficzne, karkołomne poczucie humoru. Nie jest też tak, że nie identyfikuję się z nią całkowicie. Ona ma pewne moje cechy: choćby nieufność wobec wszystkiego co jest podawane jako atrakcyjna, kulturowa oferta czy społecznie pożądany sposób samorealizacji – co zresztą bywa bolesne, bo z taką postawą trudno znaleźć sobie w życiu jakiś punkt zaczepienia. Oczywiście podobnie jak ona, lubię strzelić sobie parę drinków – ale parę, nie pięćdziesiąt! Poważnie mówiąc, siadając do pisania wiedziałam, że chcę się zdobyć na wysiłek literacki, a nie autobiograficzny. A najcelniej podsumowała to jedna z czytelniczek na moim spotkaniu autorskim: to nie może być o pani, pani wygląda tak niewinnie…
Co zainspirowało panią do stworzenia Tamary?
Wydaje mi się, że wynikało to z moich lektur. Nie mogłam znaleźć pewnego typu bohaterki literackiej, w którym sama mogłabym się odnaleźć albo po prostu którym mogłabym się zafascynować. Pamiętam, że kiedy byłam w liceum, duże wrażenie zrobiła na mnie Milena z „Seansu” Witolda Horwatha – alkoholiczka i egoistka. Później wielkie wrażenie zrobiła na mnie genialna Amy WInehouse. Widać więc jakim torem biegnie moje myślenie – interesuję się alkoholizmem i egoizmem! Marzyłam o tym, żeby wreszcie poczytać o doświadczeniu wykraczającym poza typowe kobiece doświadczenia – bycia kochanką, żoną, matką, stworzycielką ogniska domowego, bo kompletnie mnie ono nie obchodziło i było sprzeczne z moim doświadczeniem życiowym.
Spotykała się pani z typowymi kreacjami matek, żon i kochanek. Po której lekturze pomyślała pani: dosyć?
Nie było jednej takiej książki. W większości książek, które czytam, kobiety są w związkach, a jeśli nie są to zazwyczaj desperacko usiłują znaleźć partnera zaciskając na mężczyznach jakieś niewidzialne kleszcze. Irytowało mnie to. Zadałam sobie pytanie: co by było, gdyby znalazła się kobieta, która wcale nie prowadzi tego typu życia, która chce być na siłę samowystarczalna i gardzi zabiegami koniecznymi do odniesienia sukcesu na rynku matrymonialnymi czy usług seksualnych?
I tak powstała Tamara.
A i owszem. Kobieta-dynamit, która postanawia sama podpalić swój lont.
Czyli o czym według pani są Nocne zwierzęta?
Moim zdaniem przede wszystkim o spotkaniu z mrokiem. Mam nadzieję, że nie brzmi to zbyt szumnie; to zresztą tylko moje podejrzenie względem tej książki, bo generalnie trzymam się tego, że ona jest o tym o czym jest dla czytelnika. Czytelnik Patrycja Pustkowiak uważa, że „Nocne zwierzęta” są o powolnym, choć nieuchronnym spadaniu w ciemność. Chciałam napisać o czymś, co wydaje się bardzo kolorowe i atrakcyjne, a tak naprawdę ma mroczna stronę; jest zarazem pociągające i niszczące.
Zależało pani na tym, by zmartwić czy rozśmieszyć czytelnika?
I to, i to. Chciałam w odpowiednich proporcjach zmiksować humor i mrok. Wydaje mi się, że rozśmieszanie czytelnika jest jednym z najtrudniejszych zadań pisarskich, dlatego bardzo się cieszę kiedy ktoś mówi, że mi się to udało. Jednak ciągle mam nadzieje, że ta książka w swojej wymowie jest tak naprawdę bardzo smutna.
Na spotkaniu powiedziała pani, że ma pomysł na następną książkę. O czym ona będzie?
Rzeczywiście coś tam kołacze mi po głowie, ale nie chcę za wiele o tym mówić, bo jeszcze sama stracę zainteresowanie pomysłem i będzie to dla niego śmiercionośne. A poza tym nie wiem czy to napiszę. Pisanie jest tajemnicą.
21/08/2015 14:30
23/08/2015 14:30